Wrocław jest mi bliski. Rodzinne wspomnienia

 
     Miałam zaszczyt otworzyć prelekcją Festiwal Podróżniczy nazwany imieniem zmarłego w 2011 r. kolegi z Oddziału Polskiego The Explorers Club – Olgierda Budrewicza.
 
 Wroclaw0   Wroclaw1
Fot. Mediateka   Fot. Archiwum Moniki Rogozińskiej/Honorata Dudek-Frysiak
 
Dziękuję za gościnność organizatorce, kierownikowi Mediateki - Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu, pani Annie Janus (z prawej) oraz pani Honoracie Dudek-Frysiak (z lewej) - wolontariuszce festiwalu, mojemu aniołowi opiekuńczemu.
    
 
OkołoWROCŁAWSKIE wspomnienia
 
    Wrocław jest mi szczególnie bliski. Przypomina mi o moich bliskich, ktorym Historia zgotowała szczególne podróże... Jeździłam tam od dzieciństwa na część wakacji. Po II Wojnie Światowej zamieszkała na wrocławskim Biskupinie moja Babcia Emilia Krzyżanowska z córką z pierwszego małżeństwa - moją ukochaną Ciocią Wandą Roszkowską (romanistką, historykiem kultury). One też zaznały niesłychanych „podróży” przez ogarniętą I Wojną Światową i rewolucją Rosję. To Ciocia rozkochała mnie we Wrocławiu: łąkach i dębach nad Odrą, jazach rzeki, uniwersytecie, Ossolineum, muzeach, kościołach; w kulturze polskiej i śródziemnomorskiej. Pracowała w Instytucie Śląskim do rozgonienia go przez władze PRL w 1953 r., potem w Instytucie Badań Literackich. Napisała pierwszy po wojnie przewodnik po tym mieście, książkę „Oława królewiczów Sobieskich”. Uwielbiałam chodzić z Ciocią po Wrocławiu i słuchać bajek, które gdy dorosłam, okazały się prawdziwą historią i literaturą. Po śmierci doc. dr Wandy Roszkowskiej przewodnicy wrocławscy ufundowali pamiątkową tablicę przy kościele redemptorystów na Biskupinie, miejsca bliskiego mojej Cioci i Babci.
 
Wroclaw2   Wroclaw3                                                                                  
Fot. Archiwum Moniki Rogozińskiej/Honorata Dudek-Frysiak
 
Kościół redemptorystów na Biskupinie we Wrocławiu z kwitnącymi magnoliami.
 
Wroclaw5   Wroclaw4 
Fot. Archiwum Moniki Rogozińskiej/Honorata Dudek-Frysiak 
 
Jakież wielkie szczęście miałam, że mogłam być tak długo i tak blisko wspaniałego, dobrego człowieka…
 
       Obok tablicy upamiętniającej Ciocię umieszczona jest tablica poświęcona ks. Zdzisławowi Peszkowskiemu, kapelanowi Rodzin Katyńskich, też drogiej nam Osobie.
       Ks. Peszkowski uwięziony przez Sowietów po wejściu Armii Czerwonej do Polski na początku wojny, był w ostatnim transporcie polskich oficerów wywożonych z miejsca uwięzienia - Monasteru Kozielskiego. Tej grupy NKWD nie zamordowała w lesie w Katyniu. Kiedy po wojnie zamieszkał w Polskim Seminarium Duchownym w Orchard Lake w USA, uczył religii dwóch starszych synów mego Wuja, prof. Jerzego Krzyżanowskiego, a najmłodszego ochrzcił.
       Wujek Jerzy Krzyżanowski – brat mojej Mamy, także zaznał skutków „wyzwalania” Polski przez Armię Czerwoną, ale na koniec wojny. Odbył szczególne podróże, wbrew swej woli. Jako 24-letni partyzant Armii Krajowej na Lubelszczyźnie został aresztowany przez NKWD i wywieziony wraz z tysiącami innych polskich żołnierzy Armii Krajowej do obozu w ZSRR. Rosjanie więzili go w pięciu różnych obozach na terenie swojego państwa po zakończeniu II Wojny Światowej.
- Plusem sytuacji było to, że siedziałem w tych obozach w bardzo dobrym towarzystwie - opowiadał Wujek Jerzy o obecności tysięcy polskich patriotów.
Nauczył się w obozach języka rosyjskiego, żeby czytać w oryginale poezje Puszkina i wielkich pisarzy rosyjskich, których książkami palono w piecach obozowych.Władza radziecka zwolniła go wyjątkowo i pozwoliła wrócić do Polski w 1947 r. Stało się to pół roku po prośbie Bieruta do towarzyszy radzieckich, do którego zwrócił się mój Dziadek – prof. Julian Krzyżanowski, odbudowujący wówczas Pałac Staszica i Uniwersytet Warszawski. Dokumenty na ten temat odnalazło pół wieku później w „Teczce specjalnej Stalina” i ujawniło Stowarzyszenie Memoriał. Podobnie jak ks. Peszkowski, Wujek nigdy nie nosił w sobie nienawiści do oprawców. Odróżniał barbarzyństwo od kultury. Jako slawista przez kilkadziesiąt lat na uniwersytetach amerykańskich wykładał literaturę rosyjską i polską.
 
wroclaw6
Fot. Archiwum Moniki Rogozińskiej/Honorata Dudek –Frysiak
 
                                                         
    Ciąg dalszy podróży sentymentalnej do bliskich mi miejsc. Za tymi, dziś odrestaurowanymi drzwi Uniwersytetu Wrocławskiego, w pięknej Auli Leopoldina Dziadek Julian Krzyżanowski odbierał doktorat honoris causa. Dziadek Julian poznał moją Babcie Emilię w Harbinie, w Mandżurii podczas I Wojny Światowej. Też ich zagnała tam Historia.
    Pod pobliską bramą budynku uniwersytetu prowadziły kiedyś szyny. Nieraz przejeżdżałam tędy tramwajem.
 
Wroclaw7   Wroclaw8                                                          Fot. Archiwum Moniki Rogozińskiej/Honorata Dudek-Frysiak
 
Ossolineum i nowość dla mnie: odremontowana Maciejówka – Centralny Ośrodek Duszpasterstwa Akademickiego
 
Wroclaw9
Fot. Archiwum Moniki Rogozińskiej/Honorata Dudek-Frysiak
 
Gospodarzem Maciejówki jest syn ateisty (u Boga nie ma nic niemożliwego :) - ks. Mirosław Maliński, zwany Maliną, duszpasterz akademicki archidiecezji wrocławskiej i rektor kościoła św. Macieja, wulkan energii i poczucia humoru obdarzony temperamentem aktorskim, co widać na portalu 2ryby.pl, jaki tworzy.
Próbkę kursów przedmałżeńskich i Kazań Ponadczasowych ks. Malińskiego usłyszałam podczas rekolekcji u dominikanów na Służewiu w Warszawie. Kościołem wstrząsały salwy śmiechu. I ja dawno tak się nie uśmiałam z… samej siebie. W scenkach z życia prezentował typowe nieporozumienia pomiędzy mężczyzną a kobietą wynikające nie ze złej woli, ale raczej z „płci mózgu” odpowiedzialnej za różnice w postrzeganiu i reagowaniu na sytuacje. Świadomość tych uwarunkowań biologicznych pomaga we wzajemnym zrozumieniu, a to sprzyja miłości.
 
 
 
 
 
 

Komunikat

...